Artur Szpilka (22-3, 15 KO) pokonał po zaciętym pojedynku decyzją sędziów Mariusza Wacha (33-4, 17 KO) w walce wieczoru gali KnockOut Boxing Night 5, która odbyła się w Arenie Gliwice
Trwający dziesięć rund pojedynek Szpili z Wikingiem od początku do końca był emocjonujący i podzielił kibiców zgromadzonych w hali. Obaj pięściarze podeszli do niego poważnie i pozostawili na ringu dużo siły i serca oraz charakteru, bo żaden z nich się nie oszczędzał i dawał z siebie wszystko, co było widać.
I mimo, że Artur Szpilka był szybszy od Mariusza Wacha i zadawał więcej ciosów, ten ciągle i konsekwentnie podążał za rywalem i nie jednokrotnie dopadał go pod linami, wytaczając przeciwko niemu "najcięższe działa". Jego mocne uderzenie Szpilka w tym pojedynku odczuł kilkakrotnie, mimo, że udawał, że nie robią one na nim wrażenia.
W obozie Szpili denerwował się trener Andrzej Gmitruk, który po zakończeniu jednej rund ostrymi słowami skrytykował Artura za nonszalanckie zachowanie w ringu, kiedy ten podczas ataków Wacha opuścił ręce, zamiast się bronić, trzymając gardę.
W ostatniej rundzie Szpilka odczuł moc ciosów Wacha, bo po uderzeniach Wikinga poleciał na deski i mimo, że wstał, wciąż był w kryzysie i walczył do końca na miękkich nogach. I wydawało się, że to Wach zostanie zwycięzcą tego pojedynku.
Sędziowie ringowi ku zaskoczeniu zgromadzonej publiczności przyznali zwycięstwo Arturowi Szpilce, punktując 97-93 i 95-94 na jego korzyść ł 97-93 na korzyść Mariusza Wacha. To rozzłościło fanów Wacha i pomiędzy nimi, a kibicami Szpilki doszło do przepychanek.
Przeczytaj także: Usyk wypunktował Briendisa i zunifikował tytuły
Komentarze
Prześlij komentarz