W obecnych czasach stres towarzyszy nam niemal na co dzień. Większość z nas zjawisko to kojarzy jednoznacznie negatywnie, utożsamiając je z dyskomfortem związanym z życiem zawodowym. Optymalna dawka stresu jednak może znacząco poprawić naszą wydajność. Kluczem do sukcesu w tym przypadku jest znalezienie złotego środka pomiędzy brakiem zaangażowania a zbyt dużym obciążeniem
Analizując encyklopedyczną definicję stresu możemy dojść do wniosku,
że nie jest on niczym złym. Ten naturalny, ludzki odruch pobudza nas
przecież do działania, pozwala skupić się na konkretnym zadaniu i
motywuje do podjęcia określonej decyzji.
Problemy zaczynają się dopiero wówczas, gdy ta (w teorii) chwilowa,
odbiegająca od normy reakcja zaczyna się wydłużać, by z czasem stać się
stanem permanentnym. Mobilizacja przekształca się wtedy w
podenerwowanie, co z kolei prowadzi do znaczącego spadku efektywności.
- Odpowiednia ilość stresu jest nam zatem do życia niezbędna. Jego
brak oznacza przecież najczęściej znużenie i brak chęci do działania.
Należy tylko pamiętać, że we wszystkim niezbędny jest umiar – bez niego
krótkotrwałe pobudzenie szybko może przerodzić się w cały dzień pracy w
ekstremalnym napięciu - wyjaśnia Grzegorz Frątczak, specjalista
zarządzania czasem.
Złoty, indywidualny środek
Ilość stresu gwarantująca największą efektywność jest niestety
kwestią indywidualną i zależną od wielu czynników. Dawka mobilizującego
pobudzenia będzie się przecież różnić w zależności od naszego
wychowania, doświadczenia zawodowego, zajmowanego stanowiska czy relacji
z pracownikami lub przełożonymi.
- Generalnie przyjmuje się jednak, że poziom ten dla zadań
trudniejszych jest dużo niższy, niż w przypadku prostszych obowiązków –
dodaje Frątczak.
Niezwykle ważne przy tym jest umiejętne rozłożenie owego obciążenia w
czasie, bowiem to, co w ciągu godziny poprawi naszą wydajność, na
dłuższą metę może okazać się dla nas zgubne.
Spadek efektywności to dopiero początek
Pierwszym czytelnym symptomem zbyt dużego obciążenia jest
podenerwowanie czy niepokój i wynikające z nich spowolnienie wszystkich
działań lub całkowite zablokowanie i niemożność podjęcia jakichkolwiek
decyzji.
Później pojawić się mogą również dolegliwości fizyczne. Wśród nich najczęściej spotykane są bóle mięśni karku, barków i kręgosłupa, bolesne skurcze jelit, owrzodzenie układu pokarmowego czy, nierzadko ignorowane lub błędnie interpretowane obniżenie odporności i różnego rodzaju choroby infekcyjne.
Z kolei dalsze funkcjonowanie w takich warunkach może z czasem
doprowadzić do występowania stresu chronicznego. Stale utrzymujący się
wysoki poziom pobudzenia sprawia, że napięte mięśnie uniemożliwiają
prawidłowe działanie organów wewnętrznych, podnosi się ciśnienie krwi i
zmienia się jej skład oraz pojawiają się nieprawidłowości w układzie
hormonalnym.
Skutki takiego stanu rzeczy są niestety łatwe do przewidzenia.
Depresja, zawał serca, choroba wieńcowa – to tylko kilka z przykładów
zagrożeń czyhających na osoby wiecznie zestresowane.
Stresują się wszyscy
- Stres wbrew pozorom nie jest domeną wyłącznie pracowników wyższych
szczebli. Ci oczywiście najczęściej cierpią np. z powodu zakresu swoich
obowiązków i idącej za nimi odpowiedzialności czy rozbieżności pomiędzy
wymaganiami, a realnymi możliwościami. Za tym wszystkim stoi jakość ich
pracy – mówi trener managerów, uczący sposobów zarządzania czasem.
Dyskomfort psychiczny odczuwać mogą jednak wszyscy zatrudnieni.
Osoby wykonujące mniej istotne zadania zmagać się muszą zwykle ze
stresem ilościowym. Wśród jego przyczyn znajdują się znaczny wysiłek
fizyczny, praca w pośpiechu i pod presją czasu lub nagłe „zrywy” i
pojawianie się dodatkowych obowiązków.
W dobie kryzysu gospodarczego do tego wszystkiego dodatkowo dochodzi
obawa o utratę pracy. Niepewność co do własnej przyszłości w firmie w
wielu przypadkach zamiast działać mobilizująco obniża koncentrację i
wydajność, co tylko jeszcze pogłębia poziom odczuwanego stresu.
Planuj życie zawodowe i prywatne, a stres zniknie
Co zatem należy zrobić, by stres w pracy stał się naszym sprzymierzeńcem i jak uniknąć związanych z nim zagrożeń?
W pierwszej kolejności powinniśmy znaleźć czynniki wpływające na
nasze samopoczucie i efektywność. Chłodna ocena konkretnych sytuacji
pozwoli nam wzmocnić ich pozytywne efekty lub zminimalizować straty.
Później warto krytycznie i rzetelnie przeanalizować swoją sytuację
zawodową. Odpowiedzi na pytania: czym się obecnie zajmuję, jak mój
rozwój wpływa na działanie całego przedsiębiorstwa oraz jakie mam cele
na najbliższe miesiące czy lata, pozwolą w jakimś stopniu wyeliminować
stresogenną niepewność swojego położenia.
- Projektowanie swojego czasu długofalowo to jedno. Równie ważna
jest rozsądna organizacja dnia pracy, podczas którego znajdzie się czas
zarówno na stałe zadania, pojawiające się nagle obowiązki, jak i
niezbędne w każdej pracy przerwy – przypomina ekspert zajmujący się
zarządzaniem czasu Grzegorz Frątczak.
O poprawę wydajności zadbać możemy także jeszcze zanim przekroczymy
próg biura. Poziom odczuwanego w ciągu dnia stresu skutecznie obniża
odpowiednia regeneracja obejmująca m. in. ustabilizowane godziny snu czy
poranne ćwiczenia. Wystarczy nawet 10 minut dziennie!
Nie mniej ważne są czynności, które pozwalają nam oderwać się
myślami od pracy. Jak bowiem pokazują liczne badania, najbardziej
efektywnymi pracownikami są osoby posiadające różnorodne pasje,
uprawiające sporty, medytujące czy zaangażowane w życie swoich
społeczności.
Komentarze
Prześlij komentarz