Podczas gali Polsat Boxing Night obserwowaliśmy nie tylko porażkę Tomasza Adamka (49-4, 29 KO), ale i Grzegorza Proksę (29-4, 21 KO) przez nokaut oraz Dawida Kosteckiego (39-2, 25 KO) na punkty
O ile 33-letniego "Cygana" możemy usprawiedliwić, bo wrócił do boksu po 2 latach przerwy i mógł niedostatecznie się przygotować do pojedynku, to już 30-letniemu Proksie, który jest byłym mistrzem Europy i pretendentem do tytułu mistrza świata tego zapomnieć nie możemy. Tym bardziej, że jest on jedną z gwiazd w wadze średniej i podobnie, jak Dawid Kostecki był faworytem walki.
Tymczasem to właśnie Grzegorz Proksa został znokautowany w siódmej rundzie przez Macieja Sulęckiego (19-0, 4 KO). Cios rywala był tak mocny, że pięściarz pochodzący z Mysłowic od razu padł nieprzytomny na deski i ponoć ma złamaną szczękę.
W kolejnym pojedynku, tym razem w wadze półciężkiej po zaciętej walce pochodzący z Rzeszowa Dawid Kostecki musiał uznać wyższość Andrzeja Sołdry (11-1-1, 5 KO. Obaj panowie od początku ruszyli na wojnę i pojedynek ten mógł się podobać, bo nie było w nim tak jak w przypadku walki Adamka ze Szpilką kalkulowania i bronienia wyniku na tablicy punktowej.
Komentarze
Prześlij komentarz