Wyścig Volvo Ocean Race to niezwykła impreza,
podczas której żeglarze przemierzają kilka Oceanów. Gdy wyczerpani
wpływali na metę w Goeteborgu, do tego samego portu zmierzała łódź
kapitana Gutkowskiego. Na jej pokładzie pobrali się Pani Sylwia z Panem
Arturem. Nie doszłoby do tej ceremonii, gdyby nie jej wiara w pokonanie
ciężkiej choroby. Zmagała się z nią w tym samym czasie, gdy żeglarze
okrążali glob zawijając do kolejnych portów
Na mecie oceanicznego maratonu
Volvo
Ocean Race to jedna z najtrudniejszych i najbardziej prestiżowych
imprez żeglarskich na świecie. Minimalny koszt uczestnictwa dla każdej
drużyny przekracza kwotę 11 mln Euro. Nagrodą dla zwycięzcy jest sława i
…przechodni puchar, na którym graweruje się nazwisko skippera
najszybszej załogi. W tym roku na okrągłym pierścieniu uwieczniony
zostanie Ian Walker. Ten doświadczony Brytyjczyk poprowadził do
zwycięstwa załogę Abu Dhabi.
To jest moje olimpijskie złoto, to jest mój Mount Everest, to moje dziecięce marzenie –
tak podsumował imprezę Mike Sanderson, skipper zwycięskiej drużyny
sprzed dziewięciu lat. Te słowa najlepiej oddają atmosferę tego
niezwykłego wyścigu.
Żeglarze pokonują 38 739 mil morskich
zawijając do 11 portów na 6. kontynentach. Walczą na przemian z lejącym
się z nieba żarem lub lodowatym, sztormowym wichrem. Są narażeni na
wszelkie niewygody, jakie można sobie wyobrazić. Śpią w duchocie na
ciasnych pryczach, zdzierają sobie przy linach ręce do krwi, walczą z
usterkami sprzętu, jedzą liofilizowaną papkę bez żadnego smaku,
katorżniczo pracują nawet po 20 godzin na dobę. I nie potrafią bez tego
żyć.
Zwycięska walka z chorobą
Na początku
grudnia ubiegłego roku załogi startujące w Volvo Ocean Race pokonywały
etap z Kapsztadu do Abu Dhabi. 5 grudnia, na antenie radiowej Trójki
można było wylicytować dwudniowy rejs z kapitanem Gutkowskim z Gdańska
do Goeteborga, na metę tego wyścigu, gdzie żeglarze mieli się stawić
ponad pół roku później. Dochód z licytacji zasilał fundację pomagającą
dzieciom chorującym na nowotwory. I właśnie to przekonało Panią Sylwię,
która zaoferowała za rejs 45 000 zł i wygrała tę licytację. Zwyciężczyni
sama zmagała się z chorobą nowotworową i przechodziła chemioterapię.
Miała się ona skończyć właśnie w czerwcu. Pani Sylwia wierzyła, że ta
walka będzie zwycięska i odbędzie ten rejs ze swoim narzeczonym. Uznała
też, że łódź i wpłynięcie do portu w Goeteborgu będzie najlepszym
miejscem do ślubu. I miała rację. 25 czerwca kapitan Zbigniew Gutkowski
przeczytał nowożeńcom uroczystą formułę ślubną na pokładzie swojej
łodzi.
Morski bolid nowożeńców
Jednostka
Zbigniewa Gutkowskiego to najszybsza jednostka klasy Imoca 65 w Polsce.
Ma budowę bardzo zbliżoną do łodzi startujących w Volvo Ocean Race. Tak
jak one, ma nieco ponad 18 metrów długości, maszt o wysokości 28 m i
cała zbudowana jest z włókna węglowego. Wszystko na pokładzie
podporządkowane jest jak największej prędkości. To prawdziwy morski
bolid. Nie ma na niej żadnych wygód. Jej konstruktorzy przewidzieli
sporo scenariuszy, z których łódź ma wyjść obronną ręką. Nie
przewidzieli jednak możliwości ślubu na pokładzie. Zamiast szampana –
morska woda prosto z odsalarki. Zamiast przyjęcia – liofilizowana
żywność bez żadnego smaku. Na szczęście tym razem kapitan zezwolił na
pewne odstępstwa od surowej diety obowiązującej podczas zmagań na
oceanach.
Zwycięstwo rodzi się w głowie
Wielu
sportowców łączy niezwykła determinacja, aby zdobyć złoty medal.
Podporządkowują temu zamierzeniu całe swoje życie i święcie wierzą w
jego osiągnięcie. Żadna dieta i ćwiczenia nie pomogą, jeśli wkradną się
wątpliwości, że osiągnięcie upragnionego celu jest możliwe. Załogi
startujące w Volvo Ocean Race przez 260 dni zmagań nie mogą ani na
chwilę stracić nadziei, że to właśnie oni pierwsi zameldują się na
mecie. Pani Sylwia nie traciła nadziei, że wyjdzie z choroby, że ją
przezwycięży i popłynie w rejs z narzeczonym. To chyba najlepsza lekcja
pogody ducha, z jakiej możemy czerpać.
Komentarze
Prześlij komentarz