Trójka wynalazców z Opola zbudowała prototyp urządzenia, które –
zamontowane przy silniku spalinowym np. samochodu – zmniejsza emisję
spalin i zużycie paliwa. Złożyli już wniosek o patent i szukają pieniędzy na dalsze badania, by wprowadzić wynalazek na rynek
Urządzenie, które roboczo nazwano SmogKiller (zabójca dymu – przyp.
PAP), skonstruowali Piotr Kolasa, Emil Jacek Palszys i Eryk Klisz,
pasjonaci motoryzacji i nowoczesnych technologii z Opola. Prototyp to
wynik ich kilkuletniej pracy i testów, które wykonują obecnie w ramach
założonej z ich inicjatywy spółki Sindtech.
Prezes spółki Tomasz Sowiński wyjaśnił w rozmowie z PAP, że wynalazek
ma redukować emisję spalin, zmniejszać zużycie paliwa i wpływać na
zwiększenie momentu obrotowego silnika, czyli jego odczuwalną moc.
Innowacyjność urządzenia polega na tym, że do komory spalania w
silnikach różnego rodzaju dodaje ono wodę, ale pod zmodyfikowaną
postacią. Woda ma postać pary, w której osłabione zostały wiązania
międzycząsteczkowe. To powoduje, że lepiej się ona rozszczepia i łączy z
paliwem podczas spalania w silniku. „W wodzie są tlen i wodór. Tlen i
wodór to paliwo dodatkowe. Upraszczając, +wydzielamy+ je z wody i
wykorzystujemy” – podkreślił Sowiński.
Sercem urządzenia jest tzw. egzoreaktor. Jeden z twórców urządzenia
Piotr Kolasa wytłumaczył PAP, że ma on za zadanie „dostarczyć do komory
spalania silnika tłokowego mieszankę powietrzno-parową”, a efektem
zachodzących w urządzeniu reakcji jest „zwiększenie sprawności silnika
poprzez odzyskanie zwykle traconych spalin oraz efektywne przerobienie
wody na produkty, które mogą ulec spaleniu, dodając energii”.
Według przedstawicieli spółki Sindtech z prowadzonych przez nich dotąd
testów wynika, że zastosowanie SmogKillera daje oszczędność paliwa
sięgające od 10 do 40 proc. i redukcję emisji spalin nawet do 80 proc.
„Ważne jest to, że redukując ilość spalin jednocześnie nie podwyższamy
ilość innych szkodliwych związków, które są wydzielane” – zaznaczył
Sowiński.
Badania wstępne urządzenia przeprowadzał już m.in. prof. Jarosław
Mamala z Wydziału Mechanicznego Politechniki Opolskiej, który jest też
prezesem Parku Naukowo-Technologicznego w Opolu. Mamala powiedział PAP,
że wnioski z tych badań potwierdzają, iż SmogKiller pozwala „bardzo
znacząco obniżyć emisję substancji szkodliwych w silniku o zapłonie
samoczynnym”. „Jeśli chodzi o sadze mówimy o redukcji sięgającej nawet
80 proc., co jest nie bez znaczenia w transporcie drogowym” – mówił,
przypominając, że np. każda nowa ciężarówka jest wyposażona w w filtr
sadzy, dla którego jest określony limit żywotności. „Jeśli zatem z
takiej ciężarówki będzie wydalane o 80 proc. mniej sadzy, to można
założyć, że ta ciężarówka o 80 proc. dłużej będzie mogła jeździć na tym
samym filtrze” - zapewnił.
Tłumaczył też, że jeśli chodzi o emisję tlenków azotu, to ta nie ulega
pogorszeniu przy zastosowaniu SmogKillera. „Z reguły jest tak, że jak
się zredukuje ilość emitowanej sadzy, to tlenki azotu idą w górę. W
przypadku tego urządzenia, redukując ilość tlenków sadzy, jednocześnie
nie pogarszamy ilości tlenków azotu” – dodał prof. Mamala.
Sowiński podał, że SmogKiller jest urządzeniem instalowanym na zewnątrz
silnika. Można je wykorzystywać w każdym samochodzie – osobowym,
ciężarowym, autobusie, w samochodach nowych i używanych, napędzanych
silnikiem benzynowym, diesla czy gazem. „Zainstalowaliśmy je testowo we
własnych samochodach i widzimy, że to działa. oszczędności jeśli chodzi o zużycie paliwa sięgają nawet 40 proc.” – powiedział.
Urządzenia nie można jeszcze instalować
seryjnie w samochodach, bo nie ma tzw. homologacji, czyli nie zostało
dopuszczone do ruchu. By wdrożyć tę technologię potrzebne są milionowe
nakłady na przeprowadzenie badań, dopracowanie prototypu, a w efekcie -
rozpoczęcie produkcji.
„Mający odpowiednie uprawnienia ośrodek naukowo-badawczy musi
potwierdzić, czy urządzenie np. nie uszkadza silnika, czy efekty są
stałe i stabilne, a także pomóc zaprojektować je w sposób optymalny” –
tłumaczył Sowiński i podał, że wraz z prof. Mamalą byli już w takim
ośrodku w Bielsku-Białej. „Póki co nie mamy jednak środków na to, by
takie badania zlecić. Wstępnie to koszt kilkuset tysięcy złotych, a
potem nawet kilku milionów” – wyliczał.
Podkreślił, że ma nadzieję, iż takie pieniądze uda się spółce pozyskać
np. z pieniędzy unijnych przeznaczonych na innowacje. „Składaliśmy już wniosek do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju jako konsorcjum, w skład którego
weszły też Politechnika Opolska i Uniwersytet Opolski. Został on bardzo
wysoko oceniony, ale niestety dofinansowania do badań nie udało nam się
zdobyć” – powiedział PAP Sowiński.
Pomysłodawcy SmogKillera wysłali już także zgłoszenie
patentowe. Aby dalej testować i udoskonalać urządzenie, chcą je
instalować w agregatach prądotwórczych. „Gwarantujemy ich właścicielom,
że nie zepsujemy silnika, a ci mają w zamian mieć oszczędności” –
powiedział Sowiński.
Prof. Mamala podkreślił, że Park Naukowo-Technologiczny wspiera już od
jakiegoś czasu twórców SmogKillera – zapraszając ich na organizowane
przez siebie wydarzenia, by mogli promować urządzenie oraz pomagając np.
przygotowywać wnioski o dofinansowanie. „Z pewnością nadal będziemy to
robić” – zapewnił.
Komentarze
Prześlij komentarz