Dziś mija 70 rocznica Powstania
Warszawskiego, które wybuchło 1 sierpnia 1944 roku w stolicy Polski, w Warszawie.
Była to największa akcja zbrojna podziemia w okupowanej przez
Niemców Europie. Przez 63 dni żołnierze Armii Krajowej prowadzili
heroiczną i osamotnioną walkę, której celem była niepodległa
Polska, wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej
Dowództwo
Armii Krajowej zakładało, że Armii Czerwonej zależeć będzie ze
względów strategicznych na szybkim zajęciu Warszawy. Przewidywano,
że kilkudniowe walki zostaną zakończone przed wejściem do miasta
sił sowieckich. Oczekiwano również pomocy ze strony aliantów
zachodnich. Opanowanie
miasta przez AK przed nadejściem Armii Czerwonej i wystąpienie w
roli gospodarza przez władze Polskiego Państwa Podziemnego w
imieniu rządu RP na uchodźstwie miało być atutem w walce o
niezależność wobec ZSRR. Liczono na to, że ujawnienie się w
Warszawie władz cywilnych związanych z Delegaturą Rządu na Kraj
będzie szczególnie istotne w związku z powołaniem przez
komunistów Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego.
Premier
Stanisław Mikołajczyk, udający się pod koniec lipca 1944 r. na
rozmowy ze Stalinem, liczył, iż ewentualny wybuch powstania w
stolicy wzmocni jego pozycję negocjacyjną. Opinii premiera nie
podzielał Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, który uważał,
że w zaistniałej sytuacji zbrojne powstanie pozbawione jest
politycznego sensu i w najlepszym przypadku zmieni jedną okupację
na drugą. W
depeszy do dowódcy AK gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora",
gen. Sosnkowski pisał: "W obliczu szybkich postępów okupacji
sowieckiej na terytorium kraju trzeba dążyć do zaoszczędzenia
substancji biologicznej narodu w obliczu podwójnej groźby
eksterminacji". Pomimo takiego stanowiska, Naczelny Wódz nie
wydał w sprawie powstania jednoznacznego rozkazu.
Przy
podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu walki w stolicy nie bez znaczenia
były także działania propagandy sowieckiej. Pod koniec lipca na
ulicach Warszawy zaczęły pojawiać się odezwy informujące o
ucieczce Komendy Głównej AK i o przejęciu dowództwa nad siłami
zbrojnymi podziemia przez dowództwo Armii Ludowej. Z kolei oddana
przez Sowietów Związkowi Patriotów Polskich radiostacja Kościuszko
wzywała warszawiaków do natychmiastowego podjęcia walki. W tej
sytuacji KG AK obawiała się, że komunistyczna dywersja może
doprowadzić do niekontrolowanych i spontanicznych wystąpień
zbrojnych przeciwko Niemcom, na czele których będą stawać
komuniści.
Za
rozpoczęciem walk w stolicy przemawiała również ewakuacja
Niemców, która w drugiej połowie lipca 1944 r. objęła niemiecką
ludność cywilną i wojskową, a także widoczne przejawy spadku
morale niemieckiej administracji i wojska, wywołane sytuacją
panującą na froncie oraz zamachem na Adolfa Hitlera przeprowadzonym
20 lipca 1944 r. w Wilczym Szańcu. Były
również poważne obawy co do konsekwencji bojkotu zarządzenia
gubernatora Ludwiga Fischera wzywającego mężczyzn z Warszawy w
wieku 17-65 lat, do zgłoszenia się 28 lipca 1944 r. w wyznaczonych
punktach stolicy, w celu budowy umocnień. Istniało
niebezpieczeństwo, że zarządzenia niemieckie mogą doprowadzić do
rozbicia struktur wojskowych podziemia i uniemożliwić rozpoczęcie
powstania. Dodać należy, iż w ostatnich dniach lipca Niemcy
wznowili gwałty i represje wobec ludności oraz rozstrzeliwanie
więźniów. Ogromne znaczenie przy podejmowaniu decyzji o powstaniu
miały także nastroje panujące w Warszawie w lipcu 1944 r.
Rozkaz
o wybuchu powstania wydał 31 lipca 1944 r. dowódca AK gen. Tadeusz
Komorowski "Bór", uzyskując akceptację Delegata Rządu
Jana S. Jankowskiego. 1
sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys.
powstańców. Zaledwie co czwarty z nich mógł liczyć na to, że
rozpocznie ją z bronią w ręku.
Na
wieść o powstaniu w Warszawie Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler
wydał rozkaz, w którym stwierdzał: "Każdego mieszkańca
należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być
zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający
przykład dla całej Europy".
Przez
63 dni żołnierze AK prowadzili heroiczny i samotny bój z wojskami
niemieckimi. Ostatecznie wobec braku perspektyw dalszej walki 2
października 1944 r. przedstawiciele KG AK płk Kazimierz
Iranek-Osmecki "Jarecki" i ppłk Zygmunt Dobrowolski
"Zyndram" podpisali w kwaterze SS-Obergruppenfuehrera
Ericha von dem Bacha w Ożarowie akt kapitulacji powstania
warszawskiego.
Gen.
Komorowski wspominając to wydarzenie pisał: "Po raz drugi w
tej wojnie musiała Warszawa ulec przewadze wroga. Na początku i na
końcu wojny stolica Polski walczyła sama. Ale warunki walki w roku
1939 były całkiem inne niż w roku 1944. Pięć lat temu Niemcy
stały u szczytu swej potęgi. Słabość Sprzymierzonych
uniemożliwiała danie pomocy Warszawie. Upadek stolicy Polski był
pierwszy w szeregu zwycięstw niemieckich. W roku 1944 sytuacja była
odwrotna. Niemcy chyliły się ku upadkowi i my wszyscy mieliśmy
gorzkie przeświadczenie, że upadek Warszawy będzie prawdopodobnie
ostatnim zwycięstwem Niemców nad Sprzymierzonymi". (T.
Bór-Komorowski "Armia Podziemna").
W
czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys.
zostało rannych. Poległo lub zaginęło również około 2,3 tys.
żołnierzy 1 Armii Wojska Polskiego gen. Zygmunta Berlinga, którzy
usiłowali pomóc walczącej stolicy.
Straty
wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys.
zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500
tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal
całkowicie zburzone. Specjalne oddziały niemieckie, używając
dynamitu i ciężkiego sprzętu, jeszcze przez ponad trzy miesiące
metodycznie niszczyły resztki ocalałej zabudowy. Do
niemieckiej niewoli poszło ponad 15 tys. powstańców, w tym 2 tys.
kobiet, oraz niemal całe dowództwo AK, z gen. Komorowskim
(mianowanym przez prezydenta W. Raczkiewicza 30 września 1944 r.
Naczelnym Wodzem), gen. Tadeuszem Pełczyńskim i gen. Antonim
Chruścielem na czele.
Straty
niemieckie w czasie walk w Warszawie wyniosły około 16 tys.
zabitych i zaginionych żołnierzy. Niezrealizowanie założonych
celów i wielkość strat poniesionych przez stronę polską w wyniku
powstania powodują, że decyzja o jego rozpoczęciu do dziś
wywołuje kontrowersje.
W
wydanej nazajutrz po kapitulacji powstania odezwie do "Do Narodu
Polskiego" Krajowa Rada Ministrów i Rada Jedności Narodowej z
goryczą stwierdzały: "Skutecznej pomocy nie otrzymaliśmy.
(...) Potraktowano nas gorzej niż sprzymierzeńców Hitlera: Italię,
Rumunię, Finlandię. (...) Sierpniowe powstanie warszawskie z powodu
braku skutecznej pomocy upada w tej samej chwili, gdy armia nasza
pomaga wyzwolić się Francji, Belgii i Holandii. Powstrzymujemy się
dziś od sądzenia tej tragicznej sprawy. Niech Bóg sprawiedliwy
oceni straszliwą krzywdę, jaka Naród Polski spotyka, i niech
wymierzy słuszną karę na jej sprawców".
Źródło: naukawpolsce.pap.pl
Komentarze
Prześlij komentarz