Prezydent Federacji Rosyjskiej Władymir Putin po aneksji Krymu, wysłaniu na teren sąsiada wschodniego zielonych ludzików i wspieraniu separatystów na Ukrainie wciąż realizuje swój plan taktyczny. Kłopot leży w tym, że zarówno Unia Europejska jak i NATO nie wiedzą co chce osiągnąć przywódca Kremla
Rosja wciąż nie może pogodzić się z obraniem przed swojego sąsiada kierunku europejskiego i po rewolucji na Majdanie i obaleniu rządów poprzedniego prezydenta Ukrainy, Wiktora Janukowycza, jej władze ciągle wtrącają się wewnętrzne sprawy Kijowa i wspierają zbrojnie walczących separatystów w rejonie Donbasu i Doniecka. Z drugiej strony Kreml chce stworzyć pozory państwa demokratycznego, którego władze interesuje los Ukraińców i wysyła na teren sąsiada "pomoc humanitarną". Ot taki zamysł prezydenta Putina i jego doradców, który ma służyć zamydleniu oczu przywódcom UE i opinii publicznej na całym świecie i pokazaniu, że on wcale nie chce eskalować narastającego konfliktu na Ukrainie.
Co ciekawe, mimo sankcji nałożonych przez państwa UE i Stany Zjednoczone na Rosję, ta wciąż rozgrywa swoje karty dzieląc kraje Unii Europejskiej na te, które są zdecydowane na wyraźnie bardziej skuteczną politykę wobec Rosji, jak i te, które umiarkowanie wolą wdrażać kolejne rozwiązania i przekładają dialog z Putinem nad zdecydowane kroki. I tak Niemcy, Francja i Wielka Brytania, których gospodarki są powiązane z Rosją i interesy się ścierają np. poprzez wielkie kontrakty na uzbrojenie rosyjskiej armii, wolą rozmawiać z Putinem i jego dyplomacją i szukać rozwiązań ukraińsko-rosyjskiego konfliktu. Z kolei Polska, która jest świadoma rosnącego zagrożenia ze strony Rosji, które może nawet w jej mniemaniu doprowadzić do wybuchu wojny, apeluje o bardziej zdecydowane kroki wobec tego wschodniego mocarstwa, poprzez wzmocnienia obecności wojsk NATO w Europie (to stanowisko USA), budowę tarczy antyrakietowej (Rosja się jej sprzeciwia) i większą solidarność krajów UE w walce z polityką Kremla.
Ta rozbieżność interesów, pomiędzy krajami UE doprowadziła do tego, że nazywany "Carem Rosji" Władymir Putin zamiast obawiać się kolejnych kroków zachodu drwi sobie z niego, rozdając karty w grze, której stawką jest bezpieczeństwo w Europie i zakończenie konfliktu na Ukrainie i coraz bardziej dzieli Unię Europejską. Zestrzelenie malezyjskiego samolotu pasażerskiego (celem podobno miał być rosyjski samolot pasażerski, by zaostrzyć konflikt ukraińsko-rosyjski), wysyłanie żołnierzy i broni separatystom, aneksja Kremla, wspieranie mniejszości rosyjskiej na Ukrainie pod pretekstem obrony ich przed prześladowaniem. Na co jeszcze się odważy Rosja,by zachód przejrzał na oczy i zobaczył kim jest Władymr Putin i zrozumiał, że nie jest on tylko przywódcom, ale i grającym o swoje imperatorem (myślącym cel, uświęca środki), który w jednym z wywiadów powiedział kiedyś, że największym nieszczęściem w historii jest Upadek Związku Radzieckiego. Jedno jest pewne, poker Kremla wciąż trwa, jednak zarówno UE jak i NATO nie wiedzą jakimi kartami gra przywódca Rosji i dokąd zmierza?
Komentarze
Prześlij komentarz