Prototyp robota do czyszczenia na mokro różnego rodzaju podłóg opracowuje firma Robotics Inventions i zespół badaczy z Instytutu Systemów Elektronicznych Politechniki Warszawskiej. Maszyna ma być dla ekip sprzątających partnerem, sprząta bowiem duże przestrzenie. Człowiek może dzięki niej wykonywać prace lżejsze, bardziej odpowiedzialne, wymagające precyzji lub indywidualnego podejścia
Jak zapewnia kierownik techniczny projektu Sebastian Jarocki, robot
autonomicznie, czyli samodzielne, posprząta średnie i duże powierzchnie
przemysłowe, biurowe, sale konferencyjne oraz aule w hotelach,
szpitalach lub szkołach. W zestawie z robotem znajduje się stacja
dokująco-serwisowa, której głównym zadaniem będzie odbieranie i
filtrowanie zanieczyszczonej wody z robota, a także ładowanie jego
akumulatorów.
Robot do sprzątania może wyręczyć ludzi w pracy w trudnych warunkach.
Zdaniem Jarockiego najlepiej wytłumaczyć to na przykładzie parkingów –
podziemnych lub piętrowych naziemnych. W takich miejscach często jest
złe oświetlenie, bywa bardzo zimno, a praca musi odbywać się w czasie,
kiedy na parkingu jest mniejsza liczba samochodów, najlepiej w godzinach
nocnych. Parkingi naziemne są przewiewne i trzeba je sprzątać
niezależnie od warunków atmosferycznych, np. kiedy jest bardzo zimno i
wieje wiatr. Dodatkowo praca odbywa się w niezdrowych warunkach, bo
skumulowane są tam spaliny, a zabrudzenia wymagają używania mocnych
detergentów. Innym aspektem jest wydajność i skuteczność. Maszyna jest w
stanie pracować wręcz nieprzerwanie, bez urlopów, przerw obiadowych,
bez względu na porę dnia.
Jest to propozycja dla firm świadczących usługi związane ze
sprzątaniem, które mogłyby mieć taką maszynę w swojej dyspozycji i
przewozić ją w miejsca wykonywania zleceń. Ale są też instytucje, które
mogłyby wykorzystywać naszego robota tylko do własnych celów – szpitale, hotele. Maszyna będzie mobilna, wyposażona w dżojstik przypominający pada do
gier na konsolach, używając go będzie można zjechać robotem do poziomu
parteru, wjechać potem na rampę, a potem przenieść do małego samochodu
dostawczego.
Stacja dokująca, która stanowi uzupełnienie robota, to rodzaj panelu
przyłączanego do źródła prądu, wody i kanalizacji. Robot będzie mógł
pracować nieprzerwanie przez około 4 godziny.
„Jego największą zaletą jest autonomia, czyli zbiór algorytmów, które odpowiadają za samodzielną, bezpieczną i skuteczną
pracę. Pełna autonomia skutkuje tym, że ingerencja człowieka jest
ograniczona do minimum. Osoba obsługująca nie musi znać szczegółów pracy
urządzenia, ma jedynie uruchomić robota” – podkreśla Jarocki. Jak
tłumaczy, użytkownik będzie musiał przetransportować maszynę do wybranej
auli czy na określone piętro. Potem określi rodzaj sprzątania, tak jak
programuje się pralkę. Maszyna sama rozpozna przestrzeń, w której się
znajduje, przeanalizuje podłoże i rodzaj zanieczyszczeń, dobierze
optymalne parametry procesu sprzątania.
Firma Robotics Inventions jest liderem konsorcjum i będzie
komercjalizować projekt. Zespół siedmiu inżynierów mechaników,
elektroników i programistów przygotowuje mechaniczną konstrukcję robota -
to co jest widoczne, namacalne - i odpowiada za to, by sprzątał jak
najlepiej. Będzie integrować mechanikę, elektronikę i komputer
systemowy. Za formalne prowadzenie projektu odpowiedzialna jest Anna
Suchodolska-Jaszczołt.
Z kolei Instytut Systemów Elektronicznych Politechniki Warszawskiej
specjalizuje się w sensoryce. Inteligencja robota jest ściśle powiązana z
czujnikami - to one dają odzew na sygnały ze świata zewnętrznego.
Większość czujników, których nie można nabyć na rynku, opracowuje
dziewięcioosobowy zespół inżynierów z politechniki. Układy sensoryczne
pozwolą optymalizować proces czyszczenia.
„Zwykły użytkownik zapewne nie zdaje sobie sprawy, jak trudnym
wyzwaniem dla robota-maszyny jest odnalezienie się w nieznanej
przestrzeni, przepełnionej różnymi przeszkodami stałymi i ruchomymi.
Robot musi wyznaczyć strefy niebezpieczne bądź wyłączone ze sprzątania i
wszystko to wykonać w trakcie procesu sprzątania, na bieżąco.
Wyposażamy go w zdolność do rozpoznania podłoża, po którym się porusza, a
następnie doboru odpowiedniego trybu sprzątania, rozpoznania rodzaju
zabrudzenia, samodzielny dobór dawkowania środka czyszczącego,
intensywności szorowania. Będzie nawet umiał zdecydować o ponowieniu
sprzątania w określonym miejscu, jeśli zabrudzenia okażą się uporczywe” –
wylicza wyzwania badawcze Sebastian Jarocki.
Dodaje, że na rynku światowym niewiele jest robotów do sprzątania
powierzchni przemysłowych, których nie musi obsługiwać operator. Znane
są dwa zagraniczne rozwiązania, które są na etapie komercjalizacji,
jednak żaden z nich nie ma samooczyszczającej się stacji dokującej.
Niektóre są ciężkie i kosztowne, inne dobrze się sprawdzają tylko w
obszarach o regularnych kształtach, nie mogą skutecznie kreować mapy
swojego otoczenia, a jedynie w sposób przypadkowy omijać napotkane
przeszkody.
Algorytmy zapewniające polskiemu robotowi pełną autonomię staną się
oprogramowaniem generycznym. Oznacza to, że oprogramowanie takie może
być niemalże w pełni adaptowalne na inne platformy robotyczne, do innych
robotów, niekoniecznie sprzątających.
Projekt „Demonstrator autonomicznego robota sprzątającego bez udziału
operatora z automatyczną ekologiczną stacją serwisową” kosztuje ponad 5
mln zł. Dofinansowanie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju wynosi ok. 3
mln zł, wkład własny Robotics Inventions to ok. 2 mln zł. Politechnika
Warszawska jako jednostka naukowa nie wnosi wkładu własnego. Projekt
jest współfinansowany ze środków Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, w
ramach programu "Demonstrator +".
PAP – Nauka w Polsce, Karolina Olszewska
Źródło: naukawpolsce.pap.pl
Przeczytaj także: Sukces Polaków w zawodach robotów Robotour w Czechach
Komentarze
Prześlij komentarz