Nobla 2014 z chemii otrzymali Eric Betzig i William E. Moerner z USA oraz Niemiec Stefan W. Hell, którzy opracowali metodę mikroskopii fluorescencyjnej wysokiej rozdzielczości; ich prace są pomocne m.in. w badaniach chorób uszkadzających mózg, np. Parkinsona
Nazwiska laureatów ogłoszono w środę w Sztokholmie. Naukowcy podzielą
się po równo kwotą 8 milionów koron szwedzkich (ok. 3,6 mln zł).
54-letni Betzig pracuje w Howard Hughes Medical Institute w Ashburn (USA), 51–letni Hell jest dyrektorem Max-Planck-Institut fur Biophysikalische Chemie w Getyndze (Niemcy), a 61-letni Moerner – profesorem Stanford University w Kalifornii (USA).
„Dzięki ich osiągnięciom mikroskop optyczny może zajrzeć w nanoświat.
Mikroskopia stała się nanoskopią” – uzasadniali swoją decyzję członkowie
Komitetu Noblowskiego.
Jak zaznaczył Komitet, opracowanie przez noblistów wysokorozdzielczej
metody konfokalnej mikroskopii fluorescencyjnej - STED pozwoliło
obserwować m.in. białka biorące udział w rozwoju chorób uszkadzających
mózg, np. w chorobie Parkinsona, Alzheimera, Huntingtona. Każdy z
laureatów korzystał ze STED w praktyce. Hell badał komórki nerwowe, aby
lepiej poznać połączenia w mózgu. Moerner zajmował się białkami typowymi
dla choroby Huntingtona, natomiast Betziga interesowały podziały
komórek wewnątrz rozwijającego się zarodka.
Konwencjonalny mikroskop optyczny ma rozdzielczość ograniczoną przez
falową naturę światła. Co prawda istnieje mikroskop elektronowy, który
ma rozdzielczość o kilka rzędów wielkości większą, jednak pozwala badać
wyłącznie martwe obiekty umieszczone w wysokiej próżni i bombardowane
wiązką elektronów. Nie da się tak obserwować żywych organizmów ani
naturalnie zachodzących procesów. Z kolei mikroskop sił atomowych
pozwala obserwować tylko powierzchnie badanych struktur.
Naukowcy zastosowali więc mikroskopy fluorescencyjne, w których
wykorzystuje się promieniowanie świetlne, pobudzające do świecenia
substancje naturalnie zawarte w próbce lub do niej wprowadzone. Odmianą
tej metody jest mikroskopia konfokalna, w której wiązka lasera skanuje
próbkę biologiczną i lokalnie wzbudza cząsteczki barwnika (wcześniej
wprowadzone do próbki).
Opracowany przez tegorocznych noblistów konfokalny mikroskop STED
(Stimulated Emission Depletion) oprócz wiązki wzbudzającej, pochodzącej
ze zwykłego lasera, wykorzystuje dodatkową, pierścieniowatą wiązkę,
która wygasza fluorescencję na brzegach wzbudzonego punktu. Wiązka ma
taką długość fali, że w oświetlonych nią cząsteczkach barwnika dochodzi
do emisji wymuszonej. Cząsteczki, które za pomocą emisji wymuszonej
pozbyły się energii, nie są już zdolne do fluorescencji i nie są
widoczne na rejestrowanym obrazie. Dzięki temu obszar próbki, świecący
wskutek fluorescencji, jest wyraźnie mniejszy od średnicy wiązek
laserowych, a uzyskany obraz ma wysoką rozdzielczość.
W 1989 r. Moerner, pracujący wówczas dla firmy IBM, jako pierwszy
dokonał pomiaru absorpcji światła przez pojedynczą cząsteczkę. To
osiągniecie zainspirowało Betziga do opracowania teoretycznych podstaw
mikroskopii opartej na łączeniu obrazów fluorescencyjnych emitowanych
przez cząsteczki świecące w różnych kolorach. W 1997 r. Moerner
zastosował do obrazowania świecące na zielono białko GFP, występujące
naturalnie u meduz. Udało mu się uzyskać taka odmianę tego białka, które
daje się "włączać" i "wyłączać". Okazało się, że zamiast wielu kolorów,
które chciał stosować Betzig, wystarczą cząsteczki świecące w różnym
czasie, pod wpływem wielu słabych impulsów lasera. Pierwszy mikroskop
fluorescencyjny STED zbudował w Getyndze Stefan W. Hell w 2000 roku.
Hell w wywiadzie udzielonym tuż po ogłoszeniu nazwisk noblistów
powiedział, że kocha zawód badacza, bo ekscytujące jest sięganie dalej i
myślenie o rzeczach, o których inni nie pomyśleli. Z noblistą miała
okazję pracować Joanna Oracz
z Wydziału Fizyki UW. "Jest bardzo przyjacielski. (...) Z bardzo dużym
szacunkiem traktuje swoich współpracowników niezależnie od stopnia
naukowego. Jest też bardzo ciekawą postacią, może trochę ekstrawagancką.
(...) Zdecydowanie zasłużył na tę nagrodę" - powiedziała PAP młoda
badaczka.
Radości z Nobla nie ukrywał również prof. Moerner. Prywatnie W.E. - jak
nazywa go rodzina - to żartowniś i dusza towarzystwa. Zawsze jednak był
osobą ambitną i wszechstronną. Zapał do nauki i samorozwoju zaprowadził
go na naukowy szczyt. Amerykanin jest członkiem Narodowej Akademii
Nauk, laureatem wielu nagród i autorem licznych publikacji. Sprawdzonym
przepisem na sukces chętnie dzieli się z młodzieżą.
Trzeci z noblistów, fizyk Eric Betzig porzucił naukę na siedem lat, by
pracować w firmie ojca, wytwarzającej maszyny do produkcji części
samochodowych. Jego decyzja o powrocie do kariery naukowca zaowocowała
wynalazkiem na miarę Nobla – nanoskopem.
Wagę osiągnięć noblistów doceniają polscy badacze, z którymi rozmawiała PAP. Lek. med. Eliza Głodkowska-Mrówka
z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podkreśliła, że mikroskopy
fluorescencyjne, nad którymi pracowali nobliści, wykorzystuje się w
wielu dziedzinach: badaniach naukowych, diagnostyce czy przemyśle.
Z kolei prof. Jarosław Polański z
Wydziału Chemii Uniwersytetu Śląskiego uznał wynalezienie mikroskopii
fluorescencyjnej wysokiej rozdzielczości za "rewolucję". Według niego
nobliści "wyposażyli naukowców w dodatkowe okulary, które pozwalają
oglądać świat w drobnych szczegółach". Podobnego zdania jest dr Tytus Bernaś z
Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego w Warszawie, który w
swoich badaniach korzysta z systemu mikroskopii fluorescencyjnej
wysokiej rozdzielczości.
Natomiast według prof. Roberta Hołysta,
dyrektora Instytutu Chemii Fizycznej PAN w Warszawie, Nobel za te prace
się należał, ale dziwi go - podobnie jak Joannę Oracz - że jest to
Nobel z chemii. "Równie dobrze ci sami naukowcy mogli dostać Nagrodę
Nobla z medycyny lub fizyki" - ocenił.
Źródło: naukawpolsce.pap.pl
Komentarze
Prześlij komentarz